Choć niemal każdemu choć w miarę już orientującemu się w świecie whisky konsumentowi wydaje się, że najważniejszy segment w tym świecie stanowią whisky słodowe, prawda zdaje się być zgoła inna. To whisky mieszane są najpopularniejsze, a ich sprzedaż jest wielokrotnie wyższa, aniżeli whisky słodowych. Dlatego poniżej przedstawimy subiektywny przegląd (nie ranking!) blendów uznawanych za najlepsze lub najpopularniejsze. Dodajmy, iż będą to blendy z nieco wyższej półki, aniżeli te najbardziej podstawowe, tudzież najtańsze…
Pokrótce o samych blendach – są to oczywiście mieszanki destylatów od różnych producentów, w różnym wieku, z których część stanowią whisky słodowe (malt), część zbożowe (grain), a część inne mieszane (blend). Jeśli na blendzie mamy
oznaczenie wieku (weźmy pod uwagę wiek, w którym poniżej będziemy rozpatrywać kilka „żelaznych” przykładów, czyli 12 lat) to mówi nam to o najmłodszym destylacie wchodzącym w skład danej whisky. Pokrótce – w blendzie z oznaczeniem
wieku na poziomie 12 lat właśnie tenże wiek ma destylat najmłodszy. I to w sumie tyle.
Najczęściej możemy być pewni tylko kilku z nich, reszty, cóż, trzeba by się domyślać. Zapytacie zapewne po co to robimy? Otóż takie przeglądy, choć pojedynczo nie do końca miarodajne, są jednak bardzo potrzebne. I to w wielu przypadkach. Kiedy chcemy kupić coś na prezent na przykład. Albo sami spróbować czegoś lepszego, aniżeli najprostszy mainstream. zatem nie przedłużajmy…
Gros producentów nie podaje procentowego udziału poszczególnych destylatów, nie informuje także ile finalnie różnych whisky wchodzi w skład danego blenda.
Obecnie marka jest w rękach koncernu Pernod Ricard, a ściślej jego spółki zależnej Chivas Brothers Holdings. W latach debiutu właścicielem marki był Hiram Walker & Sons., w którego portfolio znajdowały się także gorzelnie słodowe
Miltonduff i Glenburgie oraz zbożowa Dumbarton.
Współcześnie 12-letni Ballantine’s whisky składowe ma zapewne nieco inne, niż kiedyś, natomiast nadal podstawą tejże mieszanki są whisky ze wspomnianych wyżej zakładów
Miltonduff i Glenburgie oraz Glentauchers i Tormore, a także zbożowe destylaty ze Strathclyde. Podobno w skład każdej Ballantine’s wchodzi zresztą około 50 słodowych destylatów!
Marka, której historia sięga 1827 roku, kiedy to syn rolnika, niejaki George Ballantine, założył w Edynburgu sklep spożywczy, rozszerzając po zaledwie chwili jego asortyment o wina i mocne alkohole.
Była to ekskluzywna, 25-letnia wersja, która, zgodnie nie tylko z pierwotnym, ale i co do zasady i obecnym, profilem firmy miała stanowić towar luksusowy, nietuzinkowy.
Wróćmy jednak nieco na ziemię. Wersja 12-letnia Chivas
Regal pojawiła się w 1939 roku i dedykowana była na rynek amerykański. Jej historia jest więc bardzo długa, a destylaty składowe zapewne, jak to w przypadku długiej historii jednej marki bywa, ulegały wielokrotnym modyfikacjom.
Niezależnie od tego dziś właścicielem marki jest Chivas Brothers Holding, czyli Pernod Ricard. Identycznie jak z Ballantine’s.
Pierwsza zaś whisky pod nazwą Chivas Regal trafiła na rynek na początku XX wieku (1909).
Fundamentem każdej Chivas Regal są słodowe komponenty z zakładów Strathisla, All-A-Bhainne, Tormore, Longmorn i Breaval oraz zbożowy ze Strathclyde. W efekcie, także w przypadku wersji 12-letniej, otrzymujemy whisky o gładkim, lekkim
profilu, z wieloma akcentami, m. in. owoców (gruszka, jabłko, banany, kokos), miodu, wanilii, ziół i korzeni, wrzosu i laskowych orzechów.
O nagrodach, które ta whisky przez lata otrzymała pisać nie będziemy, wspomnimy jedynie
te najnowsze, a więc najbardziej miarodajne – złoty medal na International Spirits Challenge w 2020 roku i ocena 92 punkty na 100 możliwych na International Wine & Spirits Competition w 2021 roku. Czegóż chcieć więcej? Tym
bardziej, że każda nowa wersja Chivas Regal, nim trafi na rynek, ląduje wpierw na stole u brytyjskiej królowej?
A co znajdziemy w środku?
Co prawda pierwsza whisky stworzona przez Walkerów ujrzała światło dzienne w 1867 roku, czyli w 10 lat po śmierci Johna, nie zmienia to jednak faktu, że bez Johna nie powstałaby żadna z whisky w kwadratowej butelce i z wizerunkiem
kroczącego mężczyzny (lub kobiety) na etykiecie.
Pierwszy blend, Old Highland Blend, nie zagościł zbyt długo w świadomości konsumentów. W zamian już w 1909 roku powstały pierwsze wersje Red Label i opisywanej tu Black
Label. W whisky tej znajdziemy sporo świetnych destylatów słodowych pochodzących z gorzelni należących do Diageo (obecny właściciel marki – za pomocą spółki John Walker & Sons.).
Podstawę stanowią komponenty z zakładów
Talisker, Cardhu, Caol Ila, Clynelish, Lagavulin, czy Glenlossie. Generalnie w tym wypadku to mieszanka 36 co najmniej 12-letnich destylatów słodowych i zbożowych. Czyli naprawdę nieźle.
To jego wnukowi zawdzięczamy pierwszą whisky stworzoną przez firmę w 1896 roku – nazywała się Brig o’Perth. Rok później powstały za to The Famous Grouse i The Grouse Brand.
Co do wersji 12-letniej ciężko odnaleźć jakąś
konkretną informację kiedy po raz pierwszy pojawiła się na świecie i w jakiej formie. Wiadomo, że w tejże znajdziemy whisky słodowe z destylarni Macallan i Highland Park. Zapewne także kilka innych należących do właściciela marki,
czyli Edrington Group, czyli Glenturret i Glenrothes. A może i trochę blenda Cutty Sark?
Jego córka, Margaret, przejęła firmę od ojca w 1824 roku, a w 1835 roku kontrolę nad firmą przejął jej mąż, Matthew Gloag.
Marka powstała z inicjatywy George’a Willshera, który od 1864 roku prowadził sklep spożywczy w Dundee. Stworzył on dzieło bezpretensjonalne i unikatowe na tle konkurencji. Otóż to on wymyślił, że każdy Black Bull będzie zawierał
50% destylatów słodowych,50% zbożowych
i butelkowany będzie
ze słuszną, nietypową
jak na blendy mocą 50%.
Zawiera ona destylaty ze Speyside i Highlands oraz zbożowe whisky z Lowlands. Starzona jest w beczkach po Bourbonie i finiszowana po sherry. I to w jej proflu aromatyczno-smakowym wyraźnie widać.
Jest to bardzo kremowa
whisky, z akcentami toffi, czekolady, miodu, wiśniowego destylatu, kakao, kawy, czerwonych owoców, sułtanek, jabłek, wanilii i pikantnych przypraw (goździki).
Potężna struktura i wielowątkowość pozwoliły jej swego
czasu uzyskać tytuł najlepszej whisky świata w swojej kategorii – zdarzyło się to na World Whiskies Awards w 2011 roku.
I tak też jest w przypadku wersji
12-letniej, produkowanej zresztą
od lat 30-tych XX wieku.
A o samej whisky możemy powiedzieć wiele. Otóż złożona jest ze słodowych destylatów pochodzących z destylarni należących do Inver House (Speyburn, Knockdhu, Balmenach, Pulteney, Balblair) i zbożowych leżakowanych w beczkach po Bourbonie.
Dużo
w niej nut słodkich (karmel, toffi, ciasteczka zbożowe, wanilia), a także cytrusy, tropikalne owoce (mango), czy lekko pikantne przyprawy.
Ponownie – wielokrotnie nagradzana i doceniana przez konsumentów za znakomitą
jakość w stosunku do ceny.
Po ponad 250 latach marka ta znajduje się w szkockich rękach koncernu Inver House (którego właścicielem jest gigant Thai Beverages).
której z kolei właścicielem jest japońska firma Takara Shuzo. Jeśli chodzi o wersję 12-letnią The Antiquary, kluczową poniekąd dla tego artykułu, pojawiła się ona najprawdopodobniej już w latach 60-tych ubiegłego wieku. A może i wcześniej,
w sumie brak konkretnych informacji w tym względzie.
Wiadomo za to, że każda The Antiquary zawiera sporo whisky słodowych (45%), przede wszystkim z Highland i Speyside, a także niewielką ilość destylatów z Islay. dzięki
temu w przypadku 12-latki mamy do czynienia z nieco zadziorną whisky, zawierającą elementy torfowo-ogniste, duża dawkę pikantnych przypraw, a także nieco łagodnej wanilii i uspakajających, słodkich nut miodu i owoców (cytrusy!).
Od 1995 roku marka należy
do włodarzy gorzelni Tomatin,
Wszędobylska i jedna z najlepiej sprzedających się blended whisky świata pojawiła się pierwszy raz w 1898 roku. Co prawda mieszanek było wiele, żadna z nich jednak nie nosiła miana Grant’s whisky.
Takowa pojawiła się w latach
50-tych
XX wieku, po raz pierwszy
w charakterystycznej,
trójkątnej butelce.
Przez cały okres istnienia marka pozostaje w jednych rękach – rodzinnej firmy William Grant & Sons. Jest to ewenement świadczący o niesamowitym wręcz przywiązaniu wielu pokoleń rodziny Grant do ich dziedzictwa.
Przejdźmy
do samej whisky. Wiadomo, że znajdziemy w niej około 25 składowych, w tym destylaty z gorzelni należących do Grantów – słodowe z Balvenie, Kininvie, Glenfiddich i Ailsa Bay oraz zbożowe z Girvan. Sama wersja 12-letnia ulegała
przeobrażeniom i w obecnym dossier znajduje się wersja Triple Wood, w której skład wchodzą komponenty starzone w beczkach z dębu amerykańskiego, po Bourbonie i po sherry.
Dzięki temu jest to gładka, ciepła, lekko słodkawa
whisky, pełna akcentów kwiatowo-owocowych, wanilii, miodu oraz wyrazistym wpływem sherry. Whisky kultowa, nie schodząca poniżej ustalonego, wysokiego poziomu.
Zaczyna się standardowo – niejaki John Dewar otwiera sklep z winem i alkoholami w Perth w 1846 roku. Pierwsze własne mieszane whisky Dewar zestawia w 1860 roku. Samą markę zarejestrowali już jego synowie – był wtedy rok 1891.
Te „dużo później” to lata 40-te XX wieku. A co możemy znaleźć wewnątrz Dewar’s? najwięcej zapewne destylatów, które produkowane są w zakładach należących do obecnego właściciela marki, czyli koncernu Bacardi – Aberfeldy, Craigellachie,
Aultmore, Royal Brackla i Macduff. Profil aromatyczno-smakowy 12-latka Dewar’s jest dość podobny do poprzednio omawianej whisky Grant’s – jest to lekka, gładka, kwiatowo-owocowa whisky, pełna nut cytrusów, wanilii i suszonych owoców.
akcentów sherry jednakowoż tu nie uświadczymy.
Choć pierwsza Dewar’s White Label powstanie w 1899 roku, wersja 12-letnia wejdzie do portfolio firmy dużo później (stworzy ją Tom Aitken, Master Blender w Dewar’s w latach 1998-2015).